sobota, 12 września 2015

Wilki w nas

Czytałam wczoraj ciekawy blog i znalazłam tam komentarz, który skłonił mnie do rozważań. Przytaczał tam konkluzję indiańskiego powiedzenia o wilkach... że wygrywa ten, którego karmimy. Moim zdaniem nie było to zbyt konstruktywne i sugerowało, że ta osoba po prostu chciała w jakiś sposób podsumować post. Niemniej nie mnie to oceniać. Przede wszystkim liczy się efekt, który wywołało to w mojej głowie. A chodziło o zestawienie tego przysłowia


z pewnym komiksem, który wstawiła na swojego bloga autorka, a który zamieszczam poniżej:

Zaczęłam zastanawiać się nad sensem tych dwóch obrazów. Czy jeśli mam w sobie demona, który sprawia, że obniża się moja samoocena, myślę o sobie źle... to karmię złego wilka? Nie wydaje mi się. Zły wilk nakłania nas do złego: zazdrości, pychy, złości... A przecież takie osoby, ze swoimi problemami, zazwyczaj są fantastycznymi osobami. 
Można powiedzieć, że też mam takiego demona... ale nauczyłam sobie względnie z nim radzić. To wcale nie znaczy, że mnie nie dopada. Czasami wydaje mi się, że ludzie tak naprawdę mnie nie lubią, wykorzystują, a za plecami obmawiają. Mam kompleksy- jak większość, ale je ukrywam. Czy to powoduje, że karmię tego złego? Moim zdaniem NIE! W końcu zawsze staram się być uprzejma, pomocna i miła. Owszem, nie zawsze mi to wychodzi...
Przyznaję, że takie twierdzenia mnie wkurzają. Masz problemy ze sobą, nie potrafisz zaakceptować siebie, swoich wad- jesteś zły. Dlatego potem izoluję się od reszty ludzi. Wolę sobie siąść w kącie i słuchać muzyki niż krytykować innych.
Tęsknię za czasami, kiedy tworzyło się paczki podobnych charakterów... Zawsze mogliśmy liczyć na siebie: wzajemna pomoc w nauce, wspólne wagary, przenocowanie u siebie... i przede wszystkim wspólne ogniska. Szkoda, że to się już skończyło. Każdy wylądował w innym mieście i kontakt się urwał. A sami o sobie mówiliśmy wilcza sfora...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz