piątek, 12 lutego 2016

To już luty...

Ostatnio nic nie pisałam. Chyba za bardzo pochłonęła mnie rzeczywistość... Albo lenistwo.
Byłam też nieco zabiegana. Wróciłam 3. stycznia wieczorem, a następnego dnia rano już musiałam lecieć. Potem powrót na studia, sesja i jakoś tak zeszło. W międzyczasie doszły warsztaty, poznawanie nowych ludzi itd...
Teraz mam przerwę międzysemestralną. Trochę więcej czasu...

piątek, 1 stycznia 2016

Wszystkiego najkoszmarniejszego

A więc czego życzę sobie i Wam w 2016 roku? Otóż:
  • Sympatycznej ucieczki przed rozwścieczonym ghulem
  • Pochowania żywcem w trumnie
  • Samych koszmarów i nieprzespanych nocy
  • Upadłego Anioła o północy
  • Braku białego pudru i czarnych cieni
  • Słonecznych dni bez grama cienia
  • Spaceru z wilkołakiem przy blasku pełni
  • Wywiadu z wampirem przypłaconego życiem
  • Wiecznego (nie)życia jako zombie
Mam nadzieję, że spełnią się Wasze wszystkie najstraszniejsze postanowienia :)
A teraz bawcie się do świtu i śpijcie do zmierzchu. Niech cydr, miód pitny i wszelkie alkohole leją się strumieniami...

środa, 30 grudnia 2015

Postanowienia noworoczne

W sumie chyba każdy co roku robi taką listę... A potem oczywiście jej nie spełnia... Mnie pewnie czeka to samo ;)
Niemniej stworzyłam kilka takich punktów, które będą żyły na tym blogu i jeśli jakiś uda mi się spełnić, to będę mogła go odhaczyć i napisać o tym.
Dlaczego zamieszczam ją już teraz, a nie np. 1 stycznia? Otóż jutro wyjeżdżam i do 4.01.2016 r. mnie nie będzie... Pojawią się może tylko na blogu jakieś krótkie życzenia naskrobane na komórce...

No, nie zwlekam dłużej i piszę.

  1. Będę sumiennie walczyć z leniem- to, co mogę zrobić później, zrobię teraz.
  2. Przestanę uciekać przed przyjaźnią- na każdym spotkaniu będę się stawiać i przestanę wynajdywać głupie wymówki.
  3.  Zacznę oszczędzać i w końcu uzbieram na psa ;)
  4. Postaram się walczyć z moim "najpierw zrobię, potem pomyślę", czyli pochopnymi decyzjami.
  5. W ciągu najbliższych 12 miesięcy nadrobię zaległości czytelnicze (przeczytam wszystkie książki, które stoją nienapoczęte na mojej półce, żeby to nie były "pieniądze wyrzucone w błoto").
  6. Powrócę do porannego biegania.
  7. Będę kłaść się wcześniej, żeby rano wcześniej wstać i nie wybiegać na autobus w ostatniej chwili.
  8. Potraktuję studia jako coś poważnego i postaram się być na każdych zajęciach oraz przygotuję się na konkretne przedmioty (nie wiedziałam jak inaczej to nazwać).
  9. Nauczę się ukrywać swoje emocje.
  10. Przynajmniej raz w miesiącu zrobię nocną sesję zdjęciową (może być nawet telefonem).
  11. Ostatecznie przejdę na wegetarianizm i żadne wymówki/kuszenie babci mnie nie powstrzyma.
  12. Zrobię generalne porządki w szafie.
  13. Zapuszczę włosy (docelowa długość- do pasa).
  14. Dokończę pisać opowiadania i powieści, które dotąd rozpoczęłam.
Jak na razie to tyle, ale możliwe, że dopiszę jeszcze kilka punktów do tej listy. Myślę, że ustawię sobie jako granicę 6.01.2016 roku.

piątek, 18 grudnia 2015

I znowu się nie wyrobiłam...

Miałam ten post napisać już dawno temu, ale jakoś brakowało mi ostatnio czasu. Niemniej chyba muszę w końcu napisać te kilka słów na temat konwentu XmasCon 2015 w Krakowie.

Na początku było trochę zamieszania. Idźcie do tej kolejki... Nie, jednak musicie wrócić do tamtej kolejki... Przynajmniej przepuszczanie ludzi szło dosyć sprawnie. Pierwsze, co zrobiliśmy (byłam ja, 2 kolegów i... mój były), to "zarezerwowaliśmy" sobie miejsce do spania. Jak to się robi? Po prostu wybierasz miejsce i rozkładasz śpiwór ;)
Od 10 zaczęły się panele. Przez cały czas było coś ciekawego do roboty. A to o apokalipsie w anime, a to znowu coś innego. Jeśli nawet nie było, to zawsze można było iść do AMV lub do game room'u. W tym pierwszym zobaczyłam fantastyczną AMVkę, którą zaraz po powrocie ściągnęłam i przez długi czas słuchałam. Prezentuję ją poniżej ;)


W sumie to ciężko opisać wszystko, tyle tego było. Trochę zaskoczył mnie LARP "Try to die". Był ciekawy, ale nigdy dotąd nie spotkałam się by w czasie sesji Mistrz gry używał kostek do podjęcia działań. Oczywiście nie udało mi się przetrwać do końca. Zginęłam śmiercią tragiczną w trzecim pomieszczeniu :P
W sumie nawet dobrze się złożyło, bo o północy był panel o grach MMORPG, w które uwielbiam grać. Dzięki temu zyskałam też możliwość poznać kilka nowych pozycji... Chociaż nie mam teraz czasu na nie :(

Byłam też na panelu o trollingu, ale był tak nudny, że stwierdziłam, że wykorzystam te 2 godziny na złapanie odrobiny snu przed kolejnym punktem programu, czyli LARPem u Rogatego.
Rogaty ma już wyrobioną renomę i muszę stwierdzić, że nie zawiodłam się także tym razem. Niemniej wytrwanie do 7 rano wymagało ode mnie wysiłku.
Potem znowu krótka drzemka dla urody i od 9 trzeba było być z powrotem na nogach. W niedzielę pierwszym punktem na planie były zapowiedzi anime na nadchodzący rok. Zapisałam w zeszycie 3 strony.
Jako ostatnie było Pomieszanie z poplątaniem, czyli stały już punkt na naszej liście. Na czym polega ten konkurs? Tworzycie zespół i losujecie postaci (my np. mieliśmy Alicję z Pandora Hearts, Magdę Gessler i Batmana), a potem jedna osoba dodatkowo sytuację (Pożar w nocy, Eurowizja, Top Model).
Skończyliśmy o 15, trochę jeszcze się posnuliśmy i trzeba było biec na tramwaj. W pociągu w końcu dopadło mnie zmęczenie i resztę drogi przespałam.

Ogólnie oceniam konwent na 5+
Uzupełniłam też moją kolekcję mang o brakujące tomy Tokyo Ghoul i Strażnik domu Momochi. Dorwałam się też do Sekaiichi Hatsukoi. 
Kupiłam kilka przypinek (Naruto i Tokyo Ghoul) i poduszkę z tego drugiego. Wstawiłabym zdjęcia, ale zostawiłam rzeczy w akademiku... Zaczęły mi się już święta i jestem u rodziny :)
Naładowałam się pozytywną energią, poznałam kilku nowych ludzi i powróciłam do intensywnej nauki japońskiego. Obiecałam sobie, że w kwietniu spróbuje dostać się na stypendium do Japonii ;)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Pora wrócić do pisania...

Miałam w poniedziałek 7 stycznia napisać post, ale jako, że nie mam nawet kiedy odespać konwentu, na którym udało mi się złapać ok. 2 godzin snu między panelami, to nic z tego nie wyszło. Nie mam nawet czasu, żeby odpisać na wiadomości i załatwić ważniejsze sprawy...
O konwencie napiszę dłuższy post jutro, bo streszczenie wszystkiego pewnie zajmie mi z godzinę, jeśli nie więcej, a teraz naprawdę jestem padnięta... Niedawno wróciłam z uczelni :/
Dzisiaj w końcu zdobyłam płytę Powerwolf i biedni sąsiedzi muszą jej teraz słuchać razem ze mną ;)
Natomiast wczoraj praktycznie cały dzień przesiedziałam u znajomych w bractwie, przez co zostałam tam wciągnięta. Muszę teraz zdobyć len i obszyć się na XIII wiek. Gorzej jest to wykonać, bo nigdzie nie mogę znaleźć wymarzonego koloru w rozsądnych cenach.  "Szef" z poprzedniego bractwa zabrał moje materiały, żeby uszyć mi suknię na wymiar i do dzisiaj nie mam niczego...

Czekam tylko na święta i wolne, żeby w końcu przeczytać sobie coś innego niż notatki na zajęcia... Przydałoby się też pograć w najnowszego Assassin's Creed (AC Syndicate), bo jak na razie leży na półce i nie mam nawet kiedy go zainstalować...
W sumie to przez najbliższe kilka dni będę miała o czym pisać :D

Ten post wyszedł nieco chaotycznie, ale próbuję sobie wmówić, że to wina przegrzania oprogramowania w Noki wersja 20.0, a nie normalny sposób pisania, bo okazałoby się, że mój język polski schodzi na psy i za niedługo lepiej będę potrafiła dogadać się po japońsku niż w moim ojczystym języku...

wtorek, 8 grudnia 2015

Będę o Tobie zawsze pamiętać...

Głupi motor... Prędkość, chęć zaszpanowania. Ale wiem, że nie potrafiłeś inaczej. Musiałeś żyć na pełnych obrotach. Nie wiem, co chciałeś udowodnić tamtego dnia. A może wcale nie o to chodziło? W końcu było świeżo po deszczu, a to był ostry zakręt... Na początku nie chciałam uwierzyć, że to o Ciebie chodzi, wmawiałam sobie, że to pomyłka. Ale to byłeś naprawdę Ty... Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak się wtedy czułam... Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę, ale ten jeden głos zagłuszał inne... że Ciebie już tu nie ma...

Dokładnie 2 lata mijają odkąd pożegnałam swojego przyjaciela. Był dla mnie znacznie kimś więcej... Przyjaciel, powiernik, miłość mojego życia, brat krwi... Zginął jadąc motorem. Stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo. Zginął na miejscu. To nadal boli... Więc wybaczcie mi, że dzisiaj już nic więcej nie napiszę... Jutro może też nie...
Byłam dzisiaj na cmentarzu. Życzyłam mu szczęścia... gdziekolwiek jest. Na koniec zostawiam Wam wiersz napisany tuż po tym, gdy straciliśmy tę czarną iskierkę życia...

Czekałam na telefon
Miałeś powiedzieć, że już jest lepiej
Płakałam wmawiając sobie, że jeszcze mam czas
Ale Ty już wtedy nie żyłeś
A ja nie mogłam zapytać dlaczego...
Czy to była moja wina?
Poczucie pustki mnie przytłacza
Mam nadzieję, że na mnie czekasz
Powitasz dawno zapomnianym uśmiechem.

Udawałam przed światem
Mówiłam, że cierpienie odeszło
Oszukiwałam wszystkich jak zawsze
I tylko Ty wiedziałeś, że kłamię
Niewidoczny przyjaciel czekający na mnie
Kiedy wszyscy odeszli
Wiedziałam, że to koniec
Nie pożegnałam się z nimi
Ale nie było już na to czasu.

List pełen uczuć skropiony łzami mej miłości
Czekał aż ktoś go znajdzie
Krew kapała z przeciętych nadgarstków
Pozwalając w końcu spokojnie zasnąć
Ty już czekałeś, tuląc mnie do siebie
Zamknęłam oczy z uśmiechem na twarzy
Lecz nie dano mi umrzeć
Obudzono gwałtownie w szpitalu
Krzycząc, że jestem idiotką- jak Ty...

Tym razem widziałam Cie wyraźnie
Mojego czarnego księcia z kolczykiem w wardze
Wyciągnąłeś rękę, wołając do siebie
A ja poszłabym nawet za Tobą do piekła
Podałam swą dłoń, opuszczając ciało
Zostawiając cierpienie ziemskiego świata
By trafić do miejsca, gdzie naprawdę należę
I tylko prosta linia martwego serca
Mówiła, że mnie już tu nie ma...

piątek, 4 grudnia 2015

Przerwa techniczna

Jako że jutro czeka mnie pobudka o wręcz nieludzkiej godzinie... czyli 5:00 rano, to z przykrością zawiadamiam, że nie będę publikować nic aż do poniedziałku (prawdopodobnie w niedzielę będę zbyt zmęczona, żeby cokolwiek pisać).
Wspominałam wcześniej, że wybieram się na konwent i ten czas właśnie nadszedł ;)
Oczekujcie dłuuugiej relacji i być może kilku zdjęć moich zdobyczy. Pewnie też zrecenzuję w najbliższych dniach kilka mang. Zastanawiam się czy odpuścić sobie Naruto... Nie za bardzo pasuje do mojego wizerunku ;p

Mam nadzieję, że przez ostatni tydzień nadrobiłam zaległości w prowadzeniu bloga. Zauważyłam, że odeszłam od pierwotnej formy bloga-pamiętnika. Może to i dobrze? Przynajmniej nie musicie tyle czytać mojego narzekania na cały świat... Niby recenzje, relacje itp. miały być częścią poboczną, a okazuje się, że stały się głównym tematem... Tak czasami bywa.
Pewnie jeszcze kiedyś (jak zabraknie mi weny) powrócę całkowicie tylko do prowadzenia pamiętnika. Mam okresy hiperaktywności i totalnej alienacji, a jako że obecnie jest ta pierwsza, to za jakiś czas spodziewajcie się "potwora", który będzie wszystko widział w czarnych barwach ;)

Także wszystkim życzę mrocznego weekendu i do zobaczenia w poniedziałek...