niedziela, 29 listopada 2015

Od skrajności do skrajności

U mnie nie ma stanów pośrednich... I nie chodzi mi tu wcale o emocje. Bardziej o czas: albo mam go za dużo, albo za mało.
Stwierdziłam, że nie chce mi się jutro zapieprzać na zajęcia... szczególnie, gdy jestem nieprzygotowana... Tak więc jutro czeka mnie opierdalanie się do 12 ;)
Potem trzeba jechać na prawko... Jeszcze męczę się z teorią. Ale grunt to fakt, że doszliśmy do schematów odpalania samochodu :D
A z takich większych zmian? Zaczynam prowadzić kalendarzyk, bo gubię się z planami... Wiem, że w grudniu nie mam ani jednego wolnego weekendu. Konwent... Tydzień później spotkanie z kolegą i wyjazd na bractwo do Olkusza (trzeba odświeżyć stare znajomości i poznać nowych ludzi :P), następny weekend to zajęcia z informatyki i Szczodre Gody. No, a potem Sylwester i zaczyna się kolejny rok.
Niestety nic nie wróży, żeby miał być spokojniejszy. Plany na wakacje już są: Castle Party i Wiccanisko... A do tego trzeba dodać dwoje praktyk...
Styczeń- co najmniej 2 wyjazdy+ zajęcia weekendowe i sesja.
Luty- koncert Powerwolf i wyjazd na Disablot... I pewnie dojdzie do tego jakiś wyjazd do Warszawy...
Na marzec jeszcze nie mam planów, ale żyję nadzieją, że to będzie najpóźniejszy miesiąc, w którym odbiorę prawo jazdy, więc dojdzie wyjazd do starostwa. Plus dwa rytuały: w Warszawie i z Asatryjczykami.

Właśnie! Miałam w sumie napisać, że widziałam się z kolegą. Bardzo mi to pomogło :)
Pośmialiśmy się, pogadaliśmy i już planujemy, że za dwa tygodnie znów się spotkamy, ale tym razem w planach mamy dodatkowo napić się miodu pitnego.
Nadal uważam, że ilość ludzi wokół mnie mogłaby się ograniczyć do tego wąskiego grona przyjaciół, a w pojazdach komunikacji publicznej wybieram najmniej zatłoczone przedziały (pociąg) i ciemne kąty (autobus), ale jakoś przeżyję.
Chcę tylko skończyć kurs i zdać egzamin/dostać prawko, a wtedy moje podróże ograniczą się tylko do sporadycznych odwiedzin u rodziny (ale to już własnym samochodem) i 40-minutowej jazdy autobusem na uczelnię.


Kupiłam sobie dzisiaj 2 mangi... Niestety na konwencie będę biegać, żeby uzupełnić serię. Brakuje mi drugiego tomu Strażnika domu Momochi i trzech pierwszych tomów Tokyo Ghoul. A poza tym muszę zdobyć poduszkę z bohaterem z tego drugiego. Obiecałam sobie, że na każdym konwencie kupię sobie jedną poduszkę ;p
Jak się ubiorę? Stwierdziłam, że nie będę udawać nikogo i po prostu założę gorset, spódniczkę z Nightmare Before Christmas, rajstopy z pajęczynkami i glany :D
Dodatkowym plusem jest fakt, że znajomy kupił ostatnio bilet i zgadaliśmy się, że pojedziemy razem... Przynajmniej się nie zgubię...
Najgorsze jest tylko to, że... to jest przyjaciel mojego byłego i więcej niż prawdopodobne jest, że wybiorą się razem. Ale to już nie mój problem. Zresztą... na Magnificonie i tak cały czas chodziłam z Szymonem, a nie panem K. xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz